Aktorzy przed wejściem kopią siebie w tyłek, żeby życzyć sobie powodzenia. Górnicy przed pracą stukają w kawałek drewna. Marynarze nigdy nie gwiżdżą na statku. A jakie dziwne zwyczaje mają tłumacze? Oto pięć zaskakujących zachowań, których możesz się spodziewać po tłumaczach konferencyjnych.
Gry kabinowe tłumaczy symultanicznych
Tłumaczenie symultaniczne (czyli tłumaczenie „w locie”, bez przerw) to stresujące zajęcie. Ale tłumacze mają sposób, żeby nieco się rozluźnić podczas pracy. Najpopularniejszy sposób na stres to gry: „kabinowe tabu” i „słowo dnia”.
Pierwsza gra polega na tym, żeby podczas tłumaczenia pod żadnym pozorem nie użyć zakazanego słowa. W drugiej trzeba wpleść w tłumaczenie słowo, które nie ma nic wspólnego z tematem wydarzenia.
I teraz najważniejsza zasada gry – jakość tłumaczenia w żaden sposób nie może ucierpieć! Tłumaczenie musi oddawać treść oryginału i brzmieć naturalnie. A przegrany stawia kawę 😉
W czasach pandemii pokonał mnie „COVID-19”. Na szczęście chodziło właśnie o słowo podczas gry, a nie chorobę. W piątej godzinie konferencji wypsnęło mi się właśnie to zakazane słowo. Za to podczas seminarium o ocenie technologii medycznych udało mi się użyć słowa „mak”. Opisałam dobrze rozumiejący się i zgrany zespół jako „dobrany w korcu maku”. So much win!
Warianty „gier kabinowych” są nieskończone. Najbardziej ambitni i wytrawni gracze zakładają się, że użyją rymu albo ułożą aliterację.
Bardzo dziwne notatki tłumaczy konferencyjnych
Lekarskie recepty uchodzą za teksty nie do rozszyfrowania. Ale tłumacze też nie mają się czego wstydzić 😉 Oto moja notatka z tłumaczenia konsekutywnego. Czy jesteś w stanie ją rozgryźć?
Dlaczego tłumacze konsekutywni zapisują informacje w ten sposób? Podczas tłumaczenia musimy w bardzo krótkim czasie zapamiętywać mnóstwo szczegółów. Dużo łatwiej to zrobić, gdy ma się dobrą notację.
Chcesz wiedzieć, co znaczy moja notatka?
Dwukrotnie podkreślona smutna buźka to mój symbol na „ubolewam/regret”. Znak „•|” to u mnie przeszłość. W tym akurat przypadku chodziło o incydent, który wydarzył się poprzedniego dnia.
Podkreślenie słówka „impact/wpływ” z prawej strony oznacza czas przyszły.
Dłuższe słowa notuję tak, jak „cooperation/współpraca” – zapisując tylko pierwsze i ostatnie litery.
Kwadrat to państwo. Strzałki i przeróżne linie pomagają mi podzielić notatki na zdania oraz zaznaczyć związki logiczne między symbolami.
Rozszyfrujmy zatem pierwsze zdanie: „Ubolewam nad wczorajszym incydentem, który będzie miał wpływ na naszą współpracę i relacje między naszymi państwami”.
„Gorące krzesła” tłumaczy symultanicznych
Część tłumaczy lubi siadać wyłącznie po prawej albo lewej stronie kabiny. Miejsce po tej jedynej słusznej stronie ma chronić przed problemami technicznymi i innymi nieprzyjemnymi niespodziankami.
Sama nie podzielam tego przesądu. Jednak problemy techniczne to nic miłego, więc zawsze chętnie ustępuję tłumaczom, którzy mają taki zwyczaj. Zwłaszcza tym, którzy wybierają miejsce w głębi kabiny. Ja tam wolę mieć łatwiejszy dostęp do kawy (i do wyjścia 😉).
Tłumacze konferencyjni – mistrzowie dbania o głos
Głos to podstawowe narzędzie pracy tłumacza konferencyjnego. Naszą tajną bronią jest wiedza o tym, jak dbać o głos. Zdradzę Ci jedną z moich metod – często robię rozgrzewkę głosową na ulicy, tuż przed wejściem na tłumaczenie. Czemu wtedy? Bo po godzinie dojazdu usta i gardło zdążą się „zastać”. Jeśli więc zobaczysz kiedyś na ulicy kogoś, kto parska, cmoka i nadyma policzki – spokojnie, to nie wariat! Bardzo prawdopodobne, że to tłumacz 🙂
ProTip: Każda rozgrzewka jest lepsza niż brak rozgrzewki. Jeśli przed Tobą wystąpienie, a nie masz czasu rozruszać głosu, puść sobie podcast czy radio przez słuchawki i powtarzaj to, co usłyszysz. Albo weź gazetę i przeczytaj głośno jeden czy dwa akapity.
Przeczytaj także: Jak zadbać o tłumacza ustnego podczas współpracy i dlaczego warto to zrobić
(Nad)aktywny wypoczynek tłumaczy
Czy tłumacze kiedykolwiek odpoczywają? Tak, ale troszkę inaczej niż przeciętny człowiek.
Wybierając serial, nie kierujemy się jego popularnością czy recenzjami. Dla nas liczy się język. Wyszukujemy sobie produkcje w językach, w których pracujemy i których się uczymy.
Wielu tłumaczy uczy się teraz ukraińskiego. Oznacza to, że ich rodziny – zamiast komedii romantycznych – oglądają filmy i seriale o stalinizmie, Czarnobylu i trudnej drodze do wolności.
Mnie najbardziej relaksuje „aktywne czytanie”. W praktyce wygląda to tak, jak na zdjęciu:
Mam nadzieję, że zwyczaje tłumaczy konferencyjnych, jakie opisałam, choć trochę Cię zaskoczyły. Chcesz wiedzieć więcej o kulisach naszej pracy? Zobacz inne artykuły na blogu PSTK.
A jeśli szukasz tłumacza, który oczaruje uczestników konferencji, zapraszamy do kontaktu. Porozmawiaj z nami, jak zorganizować tłumaczenie na Twoim wydarzeniu.
***
O Autorce
Katarzyna Bartkowiak – tłumaczy symultanicznie i konsekutywnie od 2009 r. Edukację zaczęła w British International School w Stambule. Od tego czasu nie wyobraża sobie innego życia niż w międzynarodowym środowisku. Naturalnym wyborem były więc dla niej studia w Instytucie Lingwistyki Stosowanej UW. Jej brytyjski akcent słychać najczęściej w polskim parlamencie i instytucjach rządowych, na szczytach i konferencjach na całym świecie oraz na wydarzeniach organizowanych przez NGO. Swoją pracą pokazuję, że wysokiej klasy tłumaczenie na długo pozostaje w pamięci słuchaczy.